Pojechałem z córką na basen i siedziałem na ławce.
Nie wpuścili mnie na basen, więc siedziałem na ławce na korytarzu.
Naprzeciw wejścia.
Obok wejścia a naprzeciwko mojej ławki była szatnia, za ladą z płyty imitującej drewno. Przy tej ladzie siedziała szatniarka, młoda dziewczyna.
Ludzi przechodzili, dawali jej swoje ubrania, odbierali swoje ubrania.
Był wieczór.
Ja czytałem książkę i na chwilkę przestałem interesować się ludźmi, szatniarką i mrokiem za oknami. W pewnym momencie słyszę: A ona gdzieś poszła? Podnoszę głowę, patrzę, facet mówi do mnie. Stoi przy ladzie, razem z synem i mówi do mnie, bo szatniarki nie ma. A ona gdzieś poszła? Wyrwany z książki nie bardzo wiem, co powiedzieć, więc mówię: Nie wiem, przed chwilą jeszcze była…
Facet nie jest zadowolony z mojej odpowiedzi. Odwraca się i czeka. Czeka 10 sekund. Po dziesięciu sekundach przechodzi przez ladę, bierze kurtkę swoją i syna (tak zakładam), znowu przechodzi przez ladę, ubierają kurtki i wychodzą.
Ja zostaję i dalej czytam i myślę, że ja bym czekał jeszcze długo, nim zdecydowałbym się na taki krok. Stałbym i czekał przy ladzie i uspokajał córkę, która pewnie zaczęłaby się niecierpliwić. I czekałbym.
Siedzę i czytam i ludzie są różni, książki są różne, kurtki w szatni są różne a każdy dzień jest inny. Z głośnika leci gówniana muzyka, która mnie drażni.
Ludzie są rózni i ma to wpływy nie mamy
Ano nie mamy. Czasem bym chciał być trochę jak inni.
Różnie są różni – i to jest w nas najpiękniejsze 🙂 Gdybyśmy wszyscy byli tacy sami, szybko zaczęlibyśmy się nudzić 😉
Podobno jesteśmy różni po to, by sobie nawzajem pomagać.