Święta w domu, rodzinnie. Często w małym domu, z małą rodziną.
Bóg wielki, największy w tym, co mógł okazać, a święta pozamykane w mieszkankach.
W kolejkach do spowiedzi odległość 2 metry. Między grzechami też 2 metry. Mniej ludzi, mniej grzechów, mniej wszystkiego.
Czy Pan Jezus chodziłby w maseczce? Jak nauczać w takim przypadku, przecież nikt nie zrozumie.
I tak nikt nie rozumie, przynajmniej ja nie rozumiem.
Wszystko więc opiera się na zaufaniu. Brak zaufania między ludźmi prowadzi do braku zaufania Bogu. Taki brak to szczelina, przez którą wślizguje się wąż.
Święta się zbliżają, wąż syczy.
Jak zwykle.
Jezus pierwszy włożyłby maseczkę i rozdawałby ją ludziom na ulicy. Zapanowałby ład i porządek.
To całkiem możliwe, że by włożył. Jednak, co do tego ładu to mam wątpliwości. Wszyscy wiemy, jak było ostatnio 🙂