Dowiedziałem się niedawno, że drewnianą cytrynę wyhodowano już dawno. Zrobili to polscy naukowcy, wprowadzając do genomu cytryny (Citrus limon) geny determinujące formowanie ksylemu wtórnego u wierzby kruchej (Salix fragilis). Można przeczytać o tym na blogu Daleko od normy (wpis z 2012 roku).
Posiada ona imponującą sprawność energetyczną i niewątpliwie stanowi nadzieję polskiej energetyki. To znaczy stanowiła w roku 2012, bo teraz nie wiem.
Można ją spalać w różnego rodzaju piecach do spalania drewna, ponieważ jest drewniana.
Ma estetyczny wygląd cytryny.
Druga dobra wiadomość jest taka, że istnieje w Internecie takie miejsce, w którym można kupić mięso celebrytów, w celu zjedzenia. Celebryta oddaje kawałek swojej tkanki a naukowcy hodują z tego pokaźny befsztyk. Ktoś, kto lubi danego celebrytę, np. Jennifer Lawrence, może obecnie polubić ją jeszcze bardziej. Pod warunkiem, że dobrze ją przyprawi. O pikantne szczegóły, że tak śmiesznie zażartuję.
Nie podam adresu tej strony.
Na koniec zaznaczę jeszcze, że dziś jest piątek, zupełnie zwykły piątek.
W którą stronę zmierza ten świat? O ile drewniana cytryna jest czymś pozytywnym, o tyle jedzenie mięsa celebryty już nie….
Umiejętność wyhodowania drewnianej cytryny i umiejętność wyprodukowania mięsa to efekt pieniędzy wkładanych w konkretne dziedziny nauki. Drewniana cytryna to świadectwo niezrozumienia sytuacji (etapu). A mięso celebrytów – zobaczymy… Ja osobiście obstawiam, że ten pomysł się przyjmie, choć nie od razu.
Obie informacje brzmią dla mnie absurdalnie, ale skoro ktoś to wymyśla…
Dla mnie też obydwie brzmią absurdalnie. Myślę, że jestem staroświecki 🙂
Jedzenie mięsa celebryty- dla mnie to brzmi absurdalnie. Czego to ludzie nie wymyślą
Ale to jest specyficzny rodzaj absurdu. Nawet Monty Python by tego nie wymyślił.